8 czerwca 2011r.
- 8.00. ruszamy w kierunku Jaworek na wycieczkę do Szałasu Bukowinki oraz Wąwozu Homole. Wszyscy w wyśmienitych humorach.
- 9.30. docieramy do Kolei Linowej Homole. Kolejka stoi i ani widu żywego ducha.
Po chwili przybiega miły Pan, uruchamia wyciąg i możemy spokojnie wyjechać na górkę.
- 9.45. dotarliśmy w całości. Wkoło cisza, tylko juhasi kręcą się wkoło bacówki, krowy leniwie spacerują. Rozkładamy swoje rzeczy pod zadaszeniem i . nadchodzi burza. Chcąc nie chcąc musimy siedzieć pod dachem. Wychowawczynie zarządzają grillowanie, zaraz pojawia się termos z ciepłą herbatą. Pałaszujemy kiełbaski, kanapki i co tam każdy z nas jeszcze wziął ze sobą.
- 10.30. przestało padać. Można rozpocząć aktywny wypoczynek. Drużyny siatkarskie rozpoczynają mecze, kilku chłopców goni za piłką do "nogi", inni dopadli placu zabaw (huśtawki, kładki, domki.) a reszta zaległa na ławeczkach. Słowem czas wolny.
- 13.15. sprzątamy, zbieramy swoje rzeczy, oceniamy straty ;). Jeszcze tylko wspólne zdjęcie i ruszamy do Wąwozu Homole. Początek trasy lekko błotnisty, o. wybudowali kamienną ścieżkę - będzie lepiej, chociaż trochę ślisko. Po 400 m zatrzymujemy się przy "Kamiennych tablicach". Pani opowiada legendę związaną z tym miejscem, podaje też kilka informacji
o Wąwozie. Idziemy dalej przekraczając kilkakrotnie potok.
- 14.10. meldujemy się na końcu (a tak naprawdę na początku) Wąwozu Homole. Buty mamy "troszeczkę" ubłocone, ale od czego jest potok:) Po chwili podjeżdża autokar, wsiadamy
i ruszamy w drogę powrotną.
- 15.30. koniec wycieczki. Podziękowania dla Pana kierowcy i Opiekunów i rozchodzimy się do domów.
To był fajny, inny niż wszystkie dzień spędzony z kolegami ze szkoły.











